środa, 25 lutego 2009

Janusz Reichel - Zestaw podstawowy 1993-1999 [1999]

Ściągnij/Download
polish acoustic music


1. Czorsztyn 91
2. Bogowie Pakują Manatki
3. Biały Ludzki Samiec
4. Nie Jem Mięsa
5. Kruchy
6. Przyjedź Mamo Na Przysięgę
7. Każda Instytucja
8. Ratunku Policja!
9. Nie Bierz
10. Spotkanie
11. Łabędź (Podróż Do Krakowa)
12. Powrót Do Matki Ziemi
13. Jasiek Malarz Pokojowy
14. Wykaz
15. Śpiący Rycerze
16. Tylko Na Chwilę
17. Krzysiek Kowalski
18. Gdy Oderwałem Oczy Od Kamieni
19. Popatrz Na Wszechświat
20. Pełnia Księżyca
21. Jasiek Malarz Przeciwko...


akustyczna muzyka z zaangażowanymi, inteligentnymi tekstami.


parę tekstów:

Spotkanie
- Cześć Janusz!
- O rany, a to spotkanie!
- Siadaj, tu taj nam będzie wygodnie. Kelner! Dwie herbaty.
- Mów co u ciebie.
- Aaa! Słuchaj, stary, prowadzę firmę, mam willę. Beata do dziś ciebie wspomina.
- Spotykasz ją?
- Aaa! To moja żona.
- Co to? Papieros? Ty palisz? Wiesz, że to przecież seksu nie dodaje.
- Wiem wiem! Ale ty też kiedyś paliłeś.
- Taaak, dawno to gówno rzuciłem.
- Zupełnie jak wtedy.
- Co wtedy?
- Włosy. Jak ściąłeś je wtedy, gdy z Jarocina wracaliśmy do domu. Pamiętam jak dziewczyny ścinały cię w pociągu. W którym to było? Mam w głowie pustki...
- To było w osiemdziesiątym drugim.
- Stary! Patrz! O, tam, ale towar!
- Dawniej byś tak o kobiecie nie powiedział.
- No co ty Janusz? Taki zasadniczy?
- Wiesz, nienajlepiej wyglądasz. Układa ci się życie? Powiedz, co robisz w tej firmie?
- Aaa! Siedzę w fotelu i liczę.
- Co liczysz?
- Gotówkę.
- Zgaś tego peta bo śmierdzi okrutnie.
- Dostałem list - już gaszę w porządku - od Puzona, jest w Nowym Jorku.
- Ja też dostaję od niego listy. Ale dokończ to na temat firmy.
- Nie ma co mówić. Od roku produkuję yyy... na zamówienia dla rządu.
- Dla rządu? To pewnie dla armii. A tyle mówiłeś kiedyś o anarchii.
- Aaa! pacyfizm, anarchia! To była wtedy taka zabawa.
- I o pokoju?! Zapomniałeś?
- Czyżbyśmy mieli teraz wojnę?
- A w Jugosławii? A na Bliskim Wschodzie? Kto wie czy nie za twoje pieniądze.
- Aaa! Stary daj spokój tej mowie. Lepiej powiedz jak się wiedzie tobie.
- Wiesz, włóczę się jeszcze trochę po świecie. Śpiewam piosenki, uczę dzieci.
- O! Może mój chłopak też trafi do ciebie.
- Masz syna? Ile ma lat? Nic nie wiem.
- Beata chciała by miał twoje imię. Nie lubię kłótni więc się zgodziłem.
- Co robisz?
- Przypalam drugie cygaro?
- Zgaś to! Zjedz lepiej jabłko. Przy małym też tak kopcisz na okrągło? Ciekawe czy się trzyma zdrowo?
- To prawda. Są jakieś problemy, ale nie od dymu chyba, to ucho go boli. Czego uczysz? Zdradź w końcu.
- Jak nie być podobnym do swoich ojców!
- Czego uczysz?
- Mówię w końcu!
JAK UCZYĆ SIĘ NA BŁĘDACH SWOICH OJCÓW...



każda instytucja
każda instytucja to aparat nacisku
państwo kościół wojsko i policja
bezimienna etykieta tłumi głos jednostki
system informacji kanalizuje emocje

mają swoje audycje i wydają gazety
zatrudniają specjalistów od masowej podniety
żeby tylko nikt się nie organizował
tylko patrząc w ekran mógł onanizować

szczęście w krótkim życiu
czy dla tych co w przyszłości
powszechny pokój dla świata
czy święty spokój jednostki

partie i systemy bloki i układy
budują ideologie na globalnych tautologiach
bronią bronią pokoju wikłają się w paradoksy
i na bomby wydają coraz więcej pieniędzy

wychowanie dla pokoju z karabinem w ręku
z mundurku szkolnego wprost do wozu bojowego
taka wielka armia nie jest dziś potrzebna
bo jeśli będzie wojna to bez niej się rozegra

przymusowy pobór
czy armia najemna
doktryny wojskowe
czy może walka z głodem



Bogowie pakują manatki
gdy zło sie dzieje, gdy diabeł sie śmieje
bogowie pakują manatki
matka nie kocha dziecka a dziecko matki
bogowie pakują manatki
z powodu kleski pragniesz sie zemścić
bogowie pakują manatki
gdy ludzie sami o siebie nie dbają
bogowie ich opuszczają
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
gdy czytasz w gazecie o wojennej zamieci
bogowie pakują manatki
ktoś z głodu umiera a ktoś z przejedzenia
bogowie pakują manatki
politycy wybrani wyborcy oszukani
bogowie pakują manatki
kto sam nie weźmie losu w swoje rece
bogowie opuszczą go predzej
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki
gdy ludzkie plemie gwałci Matke Ziemie
bogowie pakują manatki
gdy łzy samotności wsiąkają w pościel
bogowie pakują manatki
ten boi sie życia tamten zaś śmierci
bogowie pakują manatki
a ten chce zastąpić miłość tabletką
bogowie opuszczą go predko
jeden za drugim, trzeci i czwarty
bogowie pakują manatki



Krzysiek Kowalski
Dzienniki dziś się stały litanią katastrof,
lecz nic takiego w sąsiedztwie się nie działo.
Nikt nie zabijał, nie gwałcił, nie mordował,
nie było biedy, każdy pracował.

Aż pewnej środy wiadomość podali,
że będą zwalniać z fabryki stali.
Nie poznasz tej wieści z radia i prasy -
Krzysiek Kowalki zostało bez pracy.

Nie poznasz tej wieści z radia i prasy -
Krzysiek Kowalki zostało bez pracy.

Było zebranie w tamto popołudnie,
ktoś nawet nucił Międzynarodówkę.
Związek nie pomógł, wszyscy wiedzą przecież,
że każdy związkowiec chce być prezydentem.

Fabryka pada i nie ma pieniędzy,
zajrzało ludziom w oczy widmo nędzy.
Gdy wszystko już było dokładnie wiadomo
Krzyś załamany przyniósł wieść do domu.

Gdy wszystko już było dokładnie wiadomo
Krzyś załamany przyniósł wieść do domu.

Najpierw się z żoną nawzajem pocieszali
i Krzych codziennie chodził szukać pracy.
Raz nawet znalazł na czarno, lecz na krótko,
żona patrzyła na niego coraz smutniej.

W końcu wybuchła - Krzyśkowi powiedziała:
Co za mężczyzna z niego? Nierób i zakała.
Raz obwiniony obwiniać sam się zaczął,
że gdyby wart coś był, to już by znalazł pracę.

Raz obwiniony obwiniać sam się zaczął,
że gdyby wart coś był, to już by znalazł pracę.

Przyniósł nadzieję pomysł Krzyśka żony,
że mogliby przenieść się do Warszawy.
Więc Kaśka złożyła podanie do centrali,
sprzedali dom i w stolicy zamieszkali.

Codzień, od nowa, szukał bez ustanku,
aż dnia pewnego wrócił o poranku.
Kaśka w drzwiach pyta Krzyśka: Ty piłeś?
Czy wiesz, że kończy ci się zasiłek?
Już nie miał siły i było mu wstyd,
a jeszcze ona zamknęła przed nim drzwi.

Już nie miał siły i było mu wstyd,
a jeszcze ona zamknęła przed nim drzwi.






Tylko na chwilę
tu przychodzimy
tylko na chwilę
tam odchodzimy
tylko na chwilę

wszędzie jesteśmy
tylko na chwilę

na świat przychodzimy
tylko na chwilę
świat opuszczamy
też tylko na chwilę

wszędzie jesteśmy
tylko na chwilę

tu nienawidzimy
lecz tylko przez chwilę
tutaj kochamy
niestety przez chwilę

wszędzie jesteśmy
tylko na chwilę

tu przychodzimy
tylko na chwilę
stąd odchodzimy
też tylko na chwilę

wszędzie jesteśmy
tylko na chwilę




http://www.reichel.band.pl/
http://www.januszreichel.pl/
info na wikipedii

1 komentarz: